Doskonale zdaję sobie sprawę, że niniejszym artykułem wystawiam się na ostrzał ludzi dotkniętych tym problemem, ale niestety w myśl zasady, że “każdy kij ma dwa końce”, postanowiłem dorzucić swoje pięć groszy w tym temacie.
Pęknięte ekrany, przewijające się przez artykuł, wzięte zostały z galerii grupy eCzytelnicy – ebooki, audiobooki, czytniki ebooków
Na naszej grupie eCzytelników, zaobserwowałem wzrost częstotliwości postów dotyczących samoistnie pękających ekranów w czytnikach. Czytając zarówno tematy poruszane w grupie, jak i na łamach innych forów oraz komentarzy w innych serwisach, śmiało mogę stwierdzić, że ludzie, którym pękają ekrany w czytnikach, dzielą się na dwie grupy:
- Użytkowników, którym ekran pękł z ich winy i się do tego otwarcie przyznają
- Użytkowników, którym ekran pękł z ich winy i twierdzą, że “po prostu leżał na półce” 😉
To troszkę kontrowersyjne, a troszkę humorystyczne stwierdzenie, poprę obalając pewne mity dotyczące samoistnie pękających ekranów.

Mit #1 – “Czytnik leżał na półce/w szufladzie/nikogo nie było w domu/kilka dni leżał nieużywany, a pękł”
Najbardziej klasyczne stwierdzenie, które jest MITEM, z małym, rzadkim wyjątkiem:
FAKT. Jest tylko jedna możliwość, kiedy ta sytuacja może nie być mitem.
Jest to napuchnięcie baterii, które doprowadza do uszkodzenia ekranu od wewnątrz, czego nie jesteśmy w stanie samodzielnie zaobserwować. Słyszałem również, że takie sytuacje wykrywane są przez serwis i użytkownik nie zostaje wówczas obarczony winą. Trzeba mieć jednak na uwadze to, że jest to sytuacja, która zdarza się naprawdę rzadko.
MIT. Czytnik ekranu w innym przypadku nie może pęknąć sam.
Jeśli leżał kilka dni nieużywany i dostrzegliśmy uszkodzenie, przeanalizujmy swoje ostatnie użytkowanie czytnika. Czy wkładaliśmy go w ciasne miejsca? Czy zdarzyło się, że czytnik upadł? Ktoś na niego usiadł? Był narażony na nacisk? Pęknięcie ekranu nie zawsze objawia się od razu, a może pojawić się dopiero na następny dzień, po kilku dniach, a nawet później.
Sam nie jestem człowiekiem “bez skazy”. Moje czytniki nieraz poszybowały z podrzuconej kołdry, wypadły z rąk lub zostały wręcz rzucone wraz z torbą/plecakiem, zapominając, że znajdują się w środku. Po takich incydentach, truchlałem przez kilka kolejnych dni, wyczekując najgorszego. Na całe szczęście [odpukać], jeszcze żaden ekran nie ucierpiał.
Pamiętajmy również, że upadek czytnika nie zawsze musi doprowadzić do bezpośredniego pęknięcia. Powłoka ekranu może zostać naruszona, a dopiero później, pod wpływem nawet przypadkowego, mocniejszego nacisku palca podczas czytania, możemy “przekroczyć” tę granicę – ekran nie wytrzyma presji.

Mit #2 – “Nosiłem go w etui, a ekran i tak pękł”
FAKT. Oczywiście, że jest to prawdopodobne. Czytnik nie jest smartfonem, ani tabletem. Ekrany czytników wykonane są z delikatnego materiału, pokrytego szklaną powłoką. Pęknięcie ekranu może nie być widoczne gołym okiem przez wzgląd na to, że powłoka ta jest “w głębi” ekranu, pokrytego dodatkową warstwą dotykową.
Telefon możemy bez namysłu wrzucić do pełnego plecaka, torby i kieszeni z kluczami i jego ekran to przetrwa. Wszystko przez to, że jego struktura jest solidniejsza od tego, co oferuje czytnik.
Miejmy też na uwadze, że etui może zapobiec naciskowi na ekran, ale nie zapobiega rotacji obudowy, z którą szklana powłoka sobie nie poradzi. Jeśli czytnik niesiemy w ciasnej kieszeni, w pełnej torbie, gdzie jest narażony na nacisk z różnych stron urządzenia, prawdopodobnie doprowadzimy do jego uszkodzenia.
Mit #3 – “Ekrany w Kindle nie pękają”
MIT. I to mit do potęgi.
Dlaczego o pękających ekranach w Kindle i innych zagranicznych markach nie czytamy zbyt wiele? Z jednego prostego względu.
Kiedy coś dzieje się z naszym Kindle, najczęściej wystarczy czytnik odesłać i czekać na nowy. Wątki poruszane w Internecie zazwyczaj kończą się stwierdzeniem “po prostu odeślij czytnik do Amazonu”. Ludzie nie narzekają, bo serwis nie jest realizowany na polskich warunkach. PocketBooki i inkBOOKi serwisowane są w Polsce, gdzie warunki gwarancyjne są znacznie bardziej rygorystyczne.
Każdy z nas zapewne oddawał już jakiś sprzęt na gwarancję i spotkał się z magicznymi zdolnościami obsługi sklepu. Inkantacja zaklęcia “uszkodzenie mechaniczne”, wprowadza w stan zamrożenia każdego serwisanta, który nie może wówczas poruszyć nawet palcem. To nie jest kwestia wyłącznie czytników, ani ich producentów, a warunków gwarancyjnych, gdzie do tych “na zachodzie” nam daleko, niestety.
Przejrzyjcie sobie inne grupy na Facebooku, poczytajcie fora. Takie wątki istnieją, nawet dla Kindle. Naprawdę.
Swoją drogą, jeśli jesteście użytkownikami Kindle i jeszcze tego nie zrobiliście, polecam dołączyć również do grupy Polskie Kundelki (Amazon Kindle) na Facebooku.

Mit #4 – “Kindle stosują lepsze ekrany”
MIT. Ekrany wszystkich, powszechnie dostępnych czytników, korzystają z tej samej technologii.
Zarówno w PocketBookach, Kindle, inkBOOKach, jak i innych czytnikach, obecna jest technologia E Ink (a przynajmniej, dopóki CLEARink się nie przebije).
Na co dzień korzystam z dwóch PocketBooków i jednego inkBOOKa – z obiema markami mam do czynienia od pięciu lat, a z Kindle regularnie od około trzech. Sporadycznie korzystam z ONYXa i Likebooka. Przez ręce przewinęły mi się rozmaite modele i żaden nie doznał jeszcze uszkodzenia mechanicznego, chociaż nie raz zdarzało mi się potraktować je nie zbyt delikatnie.
Możemy co najwyżej dopatrywać się sposobu wykonania obudowy poszczególnych czytników, ale nie mieszałbym w to samego ekranu. Wraz z kolejnymi modelami Kindle odnoszę wrażenie, że ich obudowa “zyskała” na jakości, co dodatkowo może wpływać na poprawę sytuacji związanej z zabezpieczeniem ekranu.
Mit #5 – “W PocketBookach ekrany pękają najczęściej”
MIT. Nikt nie prowadzi takich statystyk.
Możesz korzystać z PocketBooka i o niego dbać, a ja kupię Kindle, którego uszkodzę po kilku dniach. Albo na odwrót. I tak możemy się gonić, kto jest gorszy, a kto lepszy.
Miejmy na uwadze, że PocketBook jest jedną z najbardziej popularnych marek czytników na polskim rynku. Nie jest zatem zaskakujące, że takich wątków w polskim Internecie jest więcej.
Najczęściej, jeszcze przed paroma laty, czytałem na temat pękających ekranów w modelu Touch Lux 3. To również, jak wyżej, nie jest zaskoczeniem, kiedy to właśnie ten model był ich flagowym urządzeniem.
Na podstawie swojego doświadczenia mogę stwierdzić, że od pięciu lat ciągłego użytkowania różnych modeli tego producenta, nie uszkodziłem ani jednego ekranu. Zatem podchodźmy do takich stwierdzeń z dystansem.

Słowem podsumowania
Pamiętajmy, że w przypadku każdego producenta, trafiają się gorsze i lepsze egzemplarze. Również sposoby, w jaki dbamy o swoje urządzenia są różne i nie zawsze to, co wydaje nam się bezpiecznie, jest takie w rzeczywistości.
Spotkałem się z różnymi historiami na ten temat. Kiedyś czytałem historię o pękniętym wyświetlaczu w czytniku zamkniętym w szufladzie, na którym ktoś nie czytał kilka dni. Na zdjęciu widać było pęknięty róg wyświetlacza [pajączek], a nawet… pęknięcie obudowy. Wydaje mi się, że takie uszkodzenia nie powstają “samoistnie”.
Zaryzykuję kontrowersyjne stwierdzenie, że najczęściej opinie na temat kiepskiej żywotności ekranów w czytnikach są przesadzone z trzech powodów:
- kiepskie warunki realizacji gwarancji (zaklęcie “uszkodzenie mechaniczne”)
- usprawiedliwianie swojej nieuwagi podczas realizacji gwarancji, w związku z punktem powyższym
- wylanie żalu spowodowanego klęską, w związku z dwoma powyższymi punktami
Nie piszę tego z defensywą wobec jakiegokolwiek producenta czytników. Po prostu słyszałem takich opinii już tyle, że po prostu podchodzę z dystansem do takich oskarżeń.
I Wam również to sugeruję. Zważywszy, kiedy planujecie zakup czytnika i chcecie poczytać opinie na temat jakiegoś modelu.
