PocketBook Color – czytnik z kolorowym ekranem trafi na polski rynek

PocketBook z dumą informuje o dobiegających końca pracach nad innowacyjnym urządzeniem z sześciocalowym, kolorowym wyświetlaczem E Ink Kaleido™. Tym samym czytnik PocketBook Color będzie jednym z pierwszych dostępnych na rynku modeli z technologią e- papieru E Ink Print Color.

Informacja prasowa: PRContext

Dzięki najnowocześniejszej technologii wyświetlacza, PocketBook Color nada nowej jakości e-czytaniu, oferując dodatkowe możliwości kontaktu z literaturą. Technologia, w jakiej został wykonany ekran pozwala na wyświetlenie 4096 kolorów o łagodniejszym odcieniu niż w przypadku ekranów LCD czy OLED. Podobnie jednak jak poprzednie wersje, kolorowy wyświetlacz jest bezpieczny dla wzroku, a standardowy biało-czarny tekst pozostanie wyraźny i czytelny dzięki rozdzielczości 300 dpi.


> Kup PocketBook Color


Jesteśmy niezmiernie podekscytowani, mogąc zapowiedzieć nasz najnowszy produkt – PocketBook Color z kolorowym wyświetlaczem – mówi Maksym Zhelezniak odpowiedzialny za rozwój działalności firmy PocketBook w Polsce oraz całej Europie Środkowej i Wschodniej. – Warto przypomnieć, iż w 2012 roku mieliśmy w swojej ofercie pierwszy czytnik wyposażony zarówno w kolorowym wyświetlaczem wykonanym w technologii E Ink Triton™ oraz z przednim podświetleniem. Dziś postępy w pracach nad e-papierem są dużo bardziej zaawansowane i mamy nadzieję, że nasze rozwiązanie zyska uznanie użytkowników.

Dziecięcy świat pełen kolorytu

E-booki nigdy dotąd nie były tak atrakcyjne dla młodych czytelników. Zamiast nudnych monochromatycznych stron, PocketBook Color prezentuje na swoim kolorowym wyświetlaczu ilustracje, które wywołają wiele emocji i pomogą ćwiczyć spostrzegawczość. Dzieci, młodzież, a także dorośli z pewnością docenią nowy aspekt e-czytelnictwa.

Dodatkowe korzyści z treści edukacyjnych

Podręczniki, poradniki, albumy, książki medyczne czy literatura biznesowa teraz w jeszcze bardziej dokładny sposób będą mogły przenosić istotne treści. Prezentowane w kolorach zdjęcia, grafy, wykresy, diagramy, mapy czy ilustracje zgodnie z zamysłem autorów odwzorują teraz zawarte w nich informacje. Ponadto ze względu na długi czas pracy urządzenia na baterii, PocketBook Color będzie doskonałym rozwiązaniem dla uczniów, studentów, nauczycieli oraz osób, które dążą do pogłębiania wiedzy oraz rozwijania swoich kompetencji zawodowych.

Superbohaterowie w modnych kolorach

Czytnik ucieszy swoimi barwami abonentów elektronicznych czasopism i miłośników komiksów. Bohaterowie i złoczyńcy obrazkowych historii wyświetlanych na ekranie nareszcie odzyskają prawdziwy koloryt. Również reportaże i zdjęcia prezentowane w kolorowych magazynach przekażą czytelnikom wszystkie odcienie rzeczywistości.

Oficjalny debiut czytnika planowany jest na początek tegorocznych wakacji, a szczegóły specyfikacji zostaną podane w późniejszym terminie.

Empik Premium na 60 dni za darmo dla wszystkich

Informacja prasowa + zdjęcia: Empik News

Empik w ramach swojej flagowej usługi Empik Premium udostępnia bezpłatnie wszystkim szeroki pakiet korzyści na dwa miesiące. To darmowy dostęp do ponad 11 tysięcy audiobooków i e-booków oraz do oferty słuchowisk i podcastów w aplikacji Empik Go, bezpieczna dostawa zamówień kurierem i do paczkomatów za 0 zł oraz specjalne oferty gier planszowych, książek, filmów, sprzętu sportowego oraz innych produktów na Empik.com. Dodatkowo Empik organizuje e-spotkania autorskie i zaprasza dzieci na warsztaty naukowe online.

W obliczu aktualnej sytuacji wielu z nas stoi przed koniecznością przeorganizowania życia swojego i najbliższych w domu.
Wyzwaniem może być pogodzenie obowiązków zawodowych z rodzinnymi, czasem wolnym czy opieką nad dziećmi, gdy realizujemy wszystko w jednym miejscu. To dobry moment na spędzenie czasu razem, przetestowanie nowej rodzinnej planszówki i rozwój zainteresowań. Wiele aktywności z łatwością zrealizujemy w domu, a Empik pomaga w znalezieniu inspiracji i gotowych rozwiązań.
Od teraz przez dwa miesiące wszyscy mogą skorzystać z bezpłatnego dostępu szerokiego pakietu korzyści w ramach usługi Empik Premium. Aby aktywować swój darmowy kod, wystarczy wejść na stronę: www.empik.com/czas-w-domu. Daje on między innymi 60 dni na odkrywanie tysięcy audiobooków i e-booków oraz dostęp do szerokiej oferty słuchowisk i podcastów w aplikacji Empik Go.
Pakiet umożliwia także bezpieczną dostawę zamówień za 0 zł złożonych na stronie Empik.com, gdzie można znaleźć setki tysięcy produktów z różnych kategorii, gwarantujących wartościowe spędzanie czasu, korzystanie z kultury oraz nieprzerwaną możliwość poszerzania horyzontów – takich jak książki, muzyka, filmy, gry, zabawki, sprzęt sportowy czy artykuły kreatywne.
Zamówienia realizowane są z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa – z preferowaną płatnością online oraz w różnych opcjach dostawy – w tym kurierem i bezkontaktowo do paczkomatów.

E-spotkania autorskie

Nie odbywają się wydarzenia kulturalne, koncerty, zamknięte są kina, teatry, ale to nie oznacza, że kontakt z „żywą” kulturą jest niemożliwy. Empik, który na co dzień organizuje spotkania autorskie w salonach w całej Polsce, przygotował wybrane z nich w alternatywnej wersji online.
Przez trzy dni, między 24 a 26 marca o godz. 18:00 na profilu Empiku na Facebooku będzie można śledzić na żywo spotkania z Katarzyną Puzyńską, Janiną Bąk i Anną Ficner-Ogonowską. Autorki opowiedzą o swoich najnowszych publikacjach książkowych i odpowiedzą na pytania zadawane w komentarzach. A to dopiero początek serii tego typu wydarzeń.

Domowe warsztaty dla dzieci

Prowadzony przez Empik program edukacyjny Przecinek i Kropka oraz Rzecznicy Nauki zapraszają wszystkie dzieci i rodziców na jedyny w swoim rodzaju cykl warsztatów online pod hasłem „W domu jest fajnie, i kropka!”.
Na warsztatach Rzecznicy Nauki podsuną dzieciom i rodzicom inspiracje do zabawy oraz ciekawych i ważnych rozmów. Młodzi naukowcy ze Stowarzyszenia Rzecznicy Nauki pokażą, jak przeprowadzić kapitalne eksperymenty naukowe z wykorzystaniem rzeczy, które mamy w domu! Szczegóły na FB: Przecinek i Kropka oraz www.przecinekikropka.pl.

Priorytetem bezpieczeństwo

Sklep Empik.com działa bez zmian – istnieje możliwość zamówienia produktów poprzez stronę internetową i aplikację mobilną. Paczki są wysyłane wieloma kanałami, m.in. kurierem do domu oraz do paczkomatu, przy zastosowaniu szeregu procedur sanitarnych i środków bezpieczeństwa. Do odwołania nie ma możliwości zamawiania produktów z odbiorem w salonach Empik.

#TerazCzasNaCzytanie – Legimi udostępnia za darmo książki dla dzieci i młodzieży

Inf. pras: Poznań, 13.03.2020 r.

Legimi, serwis oferujący ebooki i audiobooki w abonamencie, odpowiedział na apel Fundacji Powszechnego Czytania i dołączył do projektu #TerazCzasNaCzytanie. Od dziś rodzice mogą pobrać dla swoich dzieci udostępnione bezpłatnie książki cyfrowe.

To, jakie skutki psychiczne przyniesie kwarantanna, w ogromnej mierze zależy od nas, dorosłych. Zachęcamy do czytania z dziećmi książek w tym czasie. Czytanie uspokaja – zarówno nas jak i dzieci; co więcej – ten niewielki wysiłek rodzica bardzo istotnie podnosi poczucie bezpieczeństwa dzieci. Wspaniałym efektem ubocznym będzie budowanie kompetencji emocjonalnych, społecznych i poznawczych dzieci, co stanowi fundament sukcesu w szkole. Warto skorzystać z tej niełatwej okazji, by przekuć kryzys na wielką wartość – mówi Maria Deskur, prezeska Fundacji Powszechnego Czytania.

Kolekcja przygotowana przez Legimi obejmuje 20 tytułów, dedykowanych różnym grupom wiekowym – zarówno uczniom szkół podstawowych, jak i starszych nastolatków. Wszystkie książki dostępne są w formie ebooka, a część z nich dodatkowo audiobooka. Aby sięgnąć po wybraną pozycję wystarczy wpisać na stronie www.legimi.pl/czas-na-czytanie/ kod czytamy, a następnie zarejestrować się w serwisie Legimi i pobrać aplikację. Po zalogowaniu w niej lektura znajdować się będzie na wirtualnej półce. Kod wykorzystać można do 31 marca, natomiast książka przyznana będzie bez ograniczeń czasowych.

Niemalże z dnia na dzień setki tysięcy, jeśli nie miliony osób, muszą poradzić sobie z problemem zamkniętych placówek oświatowych. Bliska nam jest propozycja Fundacji Powszechnego Czytania, zakładająca wykorzystanie czasu, jaki otrzymały nasze dzieci, na m.in. sięgnięcie po książkę. Szczególnie, że rozwiązania udostępniane przez Legimi idealnie nadają się do wykorzystania w zaistniałej w Polsce sytuacji. Mamy nadzieję, że choć trochę będziemy w stanie pomóc – komentuje Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi.

Wśród udostępnionych tytułów znajdują się zarówno bestsellery ostatnich miesięcy i lat, jak np. Księga luster Adama Fabera i Najwyższa góra świata Anny Onichimowskiej, jak i klasyka (Wakacje z duchami Adama Bahdaja). Pełną listę książek znaleźć można na stronie akcji. W przypadku zainteresowania projektem ze strony rodziców Legimi nie wyklucza kontynuacji i przygotowania dodatkowej kolekcji.

Książki papierowe w Legimi z okazji dziesięciolecia!

Ebooki i audiobooki bez limitu, a do tego… książki papierowe 50% taniej!

Legimi, serwis specjalizujący się w abonamentowym udostępnianiu ebooków i audiobooków, od dziś umożliwia swoim klientom kupowanie książek papierowych z rabatami sięgającymi 50%. Jest to kolejny etap tworzenia kompleksowej usługi, rozwijanej z myślą o najbardziej aktywnych czytelnikach.


Aktualizacja (godz. 14:00) – książki są już dostępne w ofercie. Pełen katalog wersji papierowych znajdziecie pod poniższym odnośnikiem.


Oprócz dostępu do cyfrowej biblioteki w subskrypcji, w Legimi można kupować w sposób tradycyjny ebooki i audiobooki z rabatem sięgającym 50%. Tak atrakcyjne zniżki obowiązują dla osób, będących stałymi użytkownikami serwisu i jednocześnie członkami Klubu Mola Książkowego. Zbierają oni bowiem punkty lojalnościowe m.in. za rejestrację, pobranie aplikacji, korzystanie z abonamentu i wymieniają je na rabaty w trakcie zakupów, obniżając cenę produktu nawet o połowę. Niektórzy użytkownicy przez lata skumulowali nawet kilkaset złotych w formie punktów. Od teraz mogą je przeznaczyć również na zakup książek drukowanych.

            – Przez naszą platformę przez ostatnią dekadę przewinęło się ponad milion zarejestrowanych użytkowników. Zauważyliśmy, że część z nich traktowało Legimi jako przystanek na swojej czytelniczej drodze. Co czwarty użytkownik używał naszej aplikacji do tego, by przejrzeć interesującą książkę lub poznać autora przed dokonaniem zakupu wydania drukowanego. Dotychczas nie mieliśmy rozwiązania dla takich klientów. Sądzę więc, że z rozszerzenia oferty Legimi o wydania papierowe zadowoleni będą nie tylko czytelnicy ale również wydawcy, zyskujący dostęp do pokaźnej, budowanej przez lata bazy miłośników książek  – komentuje Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi.

Od dziś w katalogu dostępnych jest ponad 100 000 pozycji, wśród nich wiele tytułów w ogóle niewydawanych w formie ebooków, jak choćby kultowa Jeżycjada i dorobek Milana Kundery. Legimi oferuje również opcję sprowadzania konkretnych tytułów „na życzenie”. Co więcej osoby posiadające aktywny abonament (dotyczy to również darmowego okresu próbnego) i robiące zakupy za min. 50 zł korzystają dodatkowo z darmowej wysyłki, nie tylko w punktach odbioru, ale i kurierem. Obecnie przeglądanie katalogu tytułów papierowych i ich zakup możliwe są wyłącznie na stronie www.Legimi.pl. Zaplanowano jednak udostępnienie tej opcji także w aplikacjach mobilnych.

Benefity dla członków Klubu Mola Książkowego pozwalają uzyskać rabat bez wydawania złotówki w Legimi, np. rejestrując konto, pobierając aplikację na nowe urządzenie, czy też ściągając pierwszy tytuł (dotyczy również puli darmowych). Największą korzyść daje oczywiście posiadanie abonamentu, dla pakietów bez limitu zwrot na konto wynosi równowartość 5 zł miesięcznie. Punkty naliczane są automatycznie wszystkim osobom, które zarejestrowały konto w nowym Legimi (czyli od 6 czerwca 2019 r.), a także wcześniej zapisanym do KMK. Dołączenie do klubu jest możliwe po zalogowaniu się na stronie Legimi. Punkty są ważne bezterminowo pod warunkiem zalogowania się na swoim koncie raz na kwartał.

Rozpoczęcie sprzedaży książek drukowanych wpisuje się obchody 10-lecia Legimi. Serwis powstał w 2009 r. i z okazji okrągłej rocznicy od listopada 2019 r. przygotował dla swoich użytkowników szereg niespodzianek. Książki papierowe w Legimi są kolejnym elementem tych celebracji, ale przede wszystkim realizacją strategii rozwoju.

inf. pras. – Poznań, 12.02.2020 r.

Może to zatem czas, aby rozpocząć swoją przygodę z Legimi lub obdarować abonamentem kogoś, kto ceni sobie nie tylko książki elektroniczne?

Nowe zasoby Domeny Publicznej w 2020 roku

Pierwszego stycznia nie tylko świętowaliśmy Nowy Rok, ale również obchodziliśmy święto Dnia Domeny Publicznej. Co to takiego? Jest to dzień, w którym domena publiczna zostaje uzupełniona o kolejnych twórców, których prawa autorskie wygasają wraz z rozpoczęciem każdego nowego roku.

Mam mieszane uczucia co do stwierdzenia “świętowanie”, w końcu mamy na myśli dzieła zmarłych twórców. Z drugiej jednak strony, ich dzieła otrzymują “nowe życie” i zostają publicznie udostępnione, dzięki czemu wszyscy mogą mieć do nich dostęp. W Polsce aktualnie obowiązuje 70 lat trwania praw autorskich, od momentu śmierci twórcy. W tym roku zatem domena publiczna uzupełniona została o autorów zmarłych w 1948 roku.

Szerzej opisane zagadnienie domeny publicznej znajdziemy na oficjalnej witrynie https://domenapubliczna.org/, gdzie możemy znaleźć definicję:

“Domenę publiczną możemy rozumieć jako dobro wspólne całego społeczeństwa, a nawet całej ludzkości. Składają się na nią takie  zasoby wspólne, jak: dziedzictwo kulturowe, wspólny język, wspólna wiedza i wymieniane informacje czy środowisko naturalne i krajobraz. Dobra wspólne charakteryzują się tym, że ich wykorzystanie ma w jakimś stopniu nierywalistyczny charakter (dobra nie upływa wraz z konsumpcją). Na początku 2010 roku europejskie konsorcjum “Communia” (zajmujące się zagadnieniami dotyczącymi “cyfrowej domeny publicznej”) opublikowało ‘Manifest domeny publicznej’, który stwierdza, że: Domena publiczna leży u podstaw naszej świadomości, wyrażonej przez wspólnotę wiedzy i kultury. Jest surowcem, dzięki któremu tworzymy nową wiedzę i dzieła kultury. Zdrowa i prosperująca domena publiczna jest niezbędna dla zapewnienia społecznego i ekonomicznego dobrobytu naszych społeczeństw.”

W 2020 roku do domeny publicznej trafiły dzieła:

  • Piotr Odmieniec Włast
    polski pisarz młodopolski, tłumacz i krytyk literacki. Męskiej tożsamości nigdy się nie wyparł, w przeciwieństwie do żeńskiej. Przez po­nad 30 pierw­szych lat życia funk­cjo­no­wał jako ko­bie­ta.
  • Margaret Mitchell
    amerykańska pisarka. Za swoją, wydaną w 1936 r., powieść Przeminęło z wiatrem (ang. Gone with the Wind) otrzymała w 1937 r. Nagrodę Pulitzera.
  • Béla Balázs
    teoretyk kina, jest autorem m.in. librett do jedynej opery Bartóka – Zamku Sinobrodego, oraz do baletu Drewniany książę tegoż kompozytora. Jednym z jego przyjaciół był György Lukács.
  • Stanisław Wyrzykowski
    polski poeta, powieściopisarz i tłumacz okresu Młodej Polski. Tłumaczył m.in. “Nostromo” Josepha Conrada, “Opowieści niesamowite” Edgaar Allana Poe, “Takie sobie bajeczki” Rudyarda Kiplinga.

Z tej okazji, Fundacja Nowoczesna Polska wraz z Wolnymi Lekturami opublikowało jako pierwszą w tym roku książkę – “Nostromo” autorstwa Josepha Conrada w tłumaczeniu Stanisława Wyrzykowskiego. Utwór został opracowany przez Wojciecha Kotwicę i Aleksandrę Kopeć. Na temat dzieła, kilka słów napisanych przez Wolne Lektury możemy przeczytać w artykule napisanym z okazji Dnia Domeny Publicznej (zawartym w źródle poniżej):

“Akcja tej obszernej powieści Conrada toczy się w drugiej połowie XIX wieku w portowym mieście Sulaco, stolicy Zachodniej Prowincji fikcyjnej Republiki Costaguana w Ameryce Południowej. Nostromo, młody genueński marynarz, pracuje w Sulaco jako nadzorca robotników portowych. Człowiek, na którym zawsze można polegać, dumny, nieustraszony i żądny sławy, cieszy się szacunkiem zarówno biednych, jak i bogatych. Mimo że autor uczynił go tytułowym bohaterem, książka nie jest jedynie, ani nawet głównie historią o nim i jego niebywałym wyczynie. Conrad nakreśla wielobarwny obraz społeczności Sulaco w niestabilnym młodym państwie, przeżartym korupcją, wstrząsanym przewrotami i rewolucjami, prowadzonymi w imię dobra ludu, a kończącymi się zamianą jednego tyrana na innego.

Autor wykorzystuje w tym celu specyficzny, filmowy sposób narracji. Odrzuca prostą, liniową metodę opowiadania, skupia uwagę na jednej postaci, jej działaniach, myślach i uczuciach, by po pewnym czasie podążyć za inną, przełącza czasy, wykorzystuje retrospekcje i zapowiedzi przyszłych wydarzeń.”

Domena Publiczna 2019 - logo

Pełną listę twórców (nie tylko autorów), która trafiła w tym roku do domeny publicznej, możecie znaleźć tutaj.

Źródło: domenapubliczna.org, Fundacja Nowoczesna Polska

Podatkowej batalii ciąg dalszy – na niższy VAT na ebooki jeszcze poczekamy…

Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. W dniu dzisiejszym spodziewaliśmy się wprowadzenia niższej stawki VAT na książki elektroniczne – niestety jednak, tak się nie stanie. Projekt obejmował nie tylko zmiany podatkowe dla książek elektronicznych, o czym pisałem już wcześniej i więcej szczegółów na ten temat znajdziecie tutaj

Wesoła nowina dotycząca przyjęcia nowego projektu ustawy podatkowej, żyła z nami od marca. Padła nawet konkretna data, która wypada właśnie w dniu dzisiejszym. Podatek VAT na książki elektroniczne i papierowe zostanie wyrównany! Jednak temat ten tak przyzwyczaił się do odraczania, że po raz kolejny musimy się zmierzyć z sytuacją, w której obietnice znów nie zostaną spełnione.

Jednak jeszcze niecały miesiąc od tej informacji, projekt został wstrzymany przez… napoje owocowe. Tak, napoje, a konkretnie przez dotyczące ich zmiany stawek podatkowych, które również zostały poruszone w ramach tego samego projektu ustawy podatkowej. Więcej na ten temat napisał Robert, gdzie zacytował fragment artykułu money.pl, w którym czytamy:

Chodzi o kwestie podatku na napoje owocowe. Zmiany w matrycy VAT już wcześniej nie spodobały się np. producentom soków, nektarów i napojów z owoców i warzyw. Zgodnie z przepisami soki i nektary miałyby być objęte 5-proc. stawką, a napoje z równym lub niższym niż 20-proc. wkładem owocowym – najwyższą stawką.

Z mównicy sejmowej ministra rolnictwa Ardanowskiego wywoływała również posłanka PO Dorota Niedziela. – Gdzie Pan jest panie ministrze, wczoraj tak broniący siebie przed wotum nieufności? – pytała. Zwróciła się też to prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego: czy pan wie, że pana ministrowie wprowadzają embargo na polskie jabłka. Bo tak to trzeba nazwać. Polski sok, wybitny na skalę europejską – bo posiadający blisko 20 proc. naturalnego wkładu – będzie obarczony przez ministra finansów dodatkowym podatkiem. Będą one droższe i gorzej kupowane – zaznaczyła.

Niestety, mam kilka podejrzeń dlaczego borykamy się z zaistniałą sytuacją, jednak nie chcę ich tutaj poruszać, starając się uniknąć politycznych dyskusji na łamach niniejszego serwisu. Niemniej jednak przypominam sobie również poprzednią, czeską blokadę, po której czekaliśmy na jakikolwiek ruch prawie dziewięć miesięcy.

Obawiam się, że i w tym przypadku będzie podobnie – wątpię, aby w tym roku ten temat został jeszcze popchnięty do przodu. Mimo wszystko wciąż mam ziarenko nadziei, że możemy liczyć na miłe zaskoczenie.

Inside your PocketBook – przełom w podejściu do promocji czytników?

W dniu dzisiejszym, na kanale YouTube firmy PocketBook, pojawiła się nowa reklama, promująca czytniki tejże marki. Reklama jest dość nietypowa, bo wykonana została w technice 360° i jest krótkim filmem akcji, przedstawiającym co dzieje się w Twoim czytniku.

Uważam, że właśnie takiej formy promocji czytników brakuje – wszyscy wiemy, że filmy trafiają do nas najlepiej. Szczególnie, kiedy są wykonane w innowacyjny, a nawet interaktywny sposób, jak reklama zaprezentowana poniżej. Nie tylko reklamują produkt, ale jeszcze bawią – i właśnie takie reklamy oglądamy najchętniej.

Jak czytamy w informacji prasowej: 

Znana na polskim rynku od 2011 roku firma PocketBook, jeden z wiodących producentów czytników ebooków, zaprezentował na swoim kanale na portalu YouTube niecodzienną realizację. „Inside your PocketBook” to nie zwykły materiał promujący markę i zachęcający do eczytania, ale prawdziwy film akcji, w którym przeplatają się epoki, formaty i rodzaje literackie. Podczas produkcji 50 członków zespołów w dwóch specjalnie przygotowanych planach filmowych spędziło ponad 18 godzin, pracując nad reklamą. W jej tworzeniu wzięło siedmiu zawodowych aktorów i trzech kaskaderów, wcielając się w postacie Sherlocka Holmesa, Drakuli, Bezgłowego Jeźdźca,  Królowej Śniegu, Dyrektora Teatru Marionetek – Stromboli, czy geniusza zła – Profesora Moriarty’ego.

Widzowie mogą przyglądać się walkom najsłynniejszego z detektywów z czarnymi charakterami, śledząc go z użyciem myszki komputerowej, gestów palca czy ruchów smartfonem. Użytkownicy okularów VR mają okazję jeszcze bardziej zagłębić się w toczącej się akcji.

 

Reklamę możecie obejrzeć tutaj:
 

Bardzo mnie cieszy, że producenci czytników zaczynają myśleć o takiej formie reklamy. Kto wie, być może działania w tym kierunku doprowadzą do sytuacji, kiedy reklamy czytników pojawią się również w telewizji? Z chęcią obejrzałbym podobną reklamę w przerwie mojego ulubionego serialu lub programu.

Skoro reklamowane są telefony, tablety i nawet smartwatche – dlaczego brakuje czytników? Trzymam kciuki i mam nadzieję, że na tym filmie się nie skończy.

Dla przykładu, “że się da”, wrzucam również poprzedni film, reklamujący model InkPad 3 – bo właśnie w tak eleganckiej oprawie, reklama emitowana w telewizji mogłaby przyciągnąć sporo osób.

 


 

Amazon eliminuje książki szerzące dezinformację o szczepieniach oraz promujących leczenie autyzmu

Amazon podjął działania w celu wyeliminowania ze swojej oferty książek, które szerzą fałszywe informacje na temat szczepień i leczenia autyzmu przy pomocy pseudonaukowych metod.

Prasa od lat punktowała Amazon za wprowadzenie do oferty książek, które promują dezinformację w zakresie zdrowia i skuteczności szczepień. Ostatecznie, presja została wywarta w związku z pojawieniem się artykułu na portalu The Wired, który krytykował Amazon za obecność fałszywych, pseudomedycznych książek w ofercie amerykańskiego giganta, w których przedstawione metody nie są skuteczne, a co więcej – są niebezpieczne.

Amazon walczyć z fałszywymi informacjami zaczął już w lutym, kiedy to podjął się wyrzucenia filmów dokumentalnych, dotyczących teorii przeciwnych szczepieniom ze swojej platformy Prime Video. Teraz przyszedł czas na książki.

Analiza NBC News[1] donosi, że książka “Healing the Symptoms Known as Autism”, sprzedawana za 28$, otrzymała ocenę 3,5 bazując na 631 recenzjach użytkowników. Książka promowała uzdrawiającą moc dwutlenku chloru, formę wybielacza, twierdząc, że 191 dzieci zostało wyleczonych z autyzmu przy zastosowaniu leczenia chemikaliami. Zostało potwierdzone, że leczenie tym sposobem może spowodować nudności, odwodnienie i w efekcie może zagrozić życiu osób, których leczenie podjęto w ten sposób[2].

Kolejny tytuł, “Fight Autism and Win” promował chelatację, która jest niesprawdzonym sposobem leczenia, polegającym na leczeniu stosując antidotum na zatrucie rtęcią. Sposób ten nawiązuje do mitu, jakoby autyzm był spowodowany wpływem rtęci obecnej w dziecięcych szczepionkach. Z badań wynika, że chelatacja może spowodować między innymi śmiertelne w skutkach uszkodzenie nerek[3]. Książka była sprzedawana w cenie 25$, osiągając zaskakującą ocenę 4,8 bazując na 54 recenzjach użytkowników.

Zatem oficjalnie Amazon dołączył do grona platform internetowych, które podjęły walkę z dezinformacją na temat szczepień. Dla przypomnienia, Facebook niedawno również podjął działania w kierunku wyeliminowania fałszywych teorii dotyczących szczepionek dziecięcych, odrzucając reklamy i zmniejszając zasięgi postów, których treść promuje ideę, jakoby skuteczność szczepień była wątpliwa. Z kolei serwis Pinterest zupełnie zablokował wyniki wyszukiwania związane z zagadnieniem szczepień. Obok nich pojawił się też YouTube, który postanowił bez wyjątku blokować reklamy dotyczące tej tematyki.

Jak widać wyżej, książki te cieszą się sporą popularnością, dlatego ich wycofanie jest jak najbardziej słusznym posunięciem. W dodatku jest to kolejny krok w kierunku obalania niebezpiecznych, antyszczepionkowych teorii.

Mam tylko nadzieję, że ruch ze strony Amazonu nie jest zwyczajnie szybką reakcją na postawione zarzuty, mającą na celu pokazanie prowizorycznej walki z tym zagadnieniem – w końcu póki co, mowa o usunięciu zaledwie dwóch tytułów… Liczę jednak na to, że to dopiero początek przeprawy w słusznej sprawie i cieszę się, że coraz więcej platform decyduje się na eliminowanie takich fałszerstw.

Źródła:

“Nic dziwnego, że Polacy nie czytają e-booków”, kiedy w sieci pojawiają się takie artykuły

Kilka dni temu na portalu Spider’s Web pojawił się artykuł Łukasza Kotkowskiego, zatytułowany “Nic dziwnego, że Polacy nie czytają e-booków. Jakość czytników to ponury żart”. No cóż, intrygujące stwierdzenie. Przyjrzyjmy się mu zatem nieco bliżej.

Stawiana teza

We wstępie artykułu, jak i w jednym z pierwszych akapitów, możemy przeczytać co kierowało Autorem do jego napisania:

“Według badań Biblioteki Narodowej, spośród garstki czytających Polaków ledwie 6 proc. korzysta z e-booków. Gdy patrzę na to, jak złe są dostępne na rynku czytniki inne niż Kindle, wcale się temu nie dziwię.”

“Na przestrzeni ostatnich lat przetestowałem większość nowych czytników e-booków, jakie polski rynek ma do zaoferowania, porównując je ze złotym standardem tego segmentu – czytnikami Amazon Kindle. I po tych testach wcale się nie dziwię, że Polacy nie czytają e-booków. Mijają lata, a w świecie e-czytników liczy się tylko Kindle. Inne sprzęty nie są w stanie nawet zbliżyć się poziomem jakości do czytnika Amazonu.”

Zatem możemy wysnuć wniosek, że głównym zarzutem artykułu jest to, że wszystkie czytniki poza Kindle są na tyle dramatyczne, że Polacy omijają czytanie ebooków szerokim łukiem. Czy na pewno tak jest? Szkoda, że Autor pisząc o testowaniu  “większości dostępnych na polskim rynku czytnikach”, w artykule odnosi się wyłącznie do trzech egzemplarzy inkBOOK Lumos i nowego PocketBook Touch Lux 4, jako czytniki które go zawiodły. Wydaje mi się, że to jednak za mało, jak na tak mocne słowa.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z artykułem, którego publikacja opóźniła się co najmniej osiem, dziewięć lat. Wówczas rzeczywiście konkurencja dla Kindle była znikoma. Ja zadałbym inne pytanie – ilu eCzytelników odpuściło swoją przygodę z ebookami przez wzgląd na kiepskie modele, które na rynku królowały właśnie te kilka lat temu? Na pewno uzbierałoby się spore towarzystwo. Chociaż i wtedy już mieliśmy na czym poczytać. Moim pierwszym czytnikiem był Onyx Boox C65S Classic, który dostałem w prezencie. Może i ten czytnik nie biegał po książce żwawo, co najwyżej truchtał, ale swoje zadanie spełniał zaskakująco dobrze i czerpałem przyjemność z lektury na nim. Niemniej jednak na rynku, gdzie temat czytników dopiero raczkował, znaleźć można było sporo budżetowych urządzeń, które albo były toporne w użytkowaniu, albo – niestety – w większości korzystały i tak z ekranów LCD, co jak wiadomo, z czytnikiem nie miało za dużo wspólnego. I wówczas z Łukaszem bym się zgodził… ale artykuł odnosi się do świeżynek rynkowych, zatem pora na:

Argumenty (?)

Zobaczmy co więcej Autor ma nam do powiedzenia:

“Jeszcze dwa lata temu mogłem sobie wmawiać, że producenci dopiero się uczą, że jeszcze potrzeba czasu, aby ten rynek się rozwinął, i tak dalej. Byłem skłonny usprawiedliwiać przeróżne niedoskonałości, które sprawiały, że e-czytniki inne niż Kindle tak dalece odbiegały jakością od czytnika Amazonu.

Mamy jednak 2018 rok i taryfa ulgowa się skończyła. Smutny obrazek rynku e-czytników jest taki, że nie tylko się one nie rozwijają, ale wręcz… zaliczają regres.”

No cóż, pierwsze “NIE”.

Owszem, główną przewagę w Kindle możemy zauważyć w oprogramowaniu, które jest od podstaw oprogramowaniem autorskim, dedykowanym wyłącznie do tych urządzeń. Tego na naszym rynku nie doświadczymy, a samo Arta Tech wprowadzając inkBOOKi nieco się przejechał, pozwalając użytkownikowi zrobić za dużo, w kwestii korzystania z dobrodziejstw Androida. Jednak im później, tym sprawa miała się lepiej – i to widać, że producenci wyciągają pewne wnioski z popełnianych błędów i oprogramowanie, na które możemy trafić teraz, nie jest już tak problematyczne, jak jeszcze miało to miejsce te parę lat temu – i tak oto wracając do inkBOOKa, możemy wspomnieć o udanym modelu Prime, zastąpionym aktualnie Prime HD.

Możemy porównywać różne marki. Modele czytników każdego producenta mają jednak swój “urok”. Są gorsze i są lepsze modele, nawet Onyx się wyrobił, choć widać, że idzie w kierunku bardziej wielofunkcyjnych urządzeń. Nie możemy generalizować i wrzucać wszystkich modeli każdego producenta do jednego worka, którego zawartość ma konkurować wyłącznie z Kindle. Autor nie wspomina o lepszych modelach, jak na przykład PocketBook InkPad 3, który w moim mniemaniu niczym nie odstaje od bardziej prestiżowych modeli Kindle. To tylko kilka przykładów tego, że nie możemy mówić o “zaliczaniu regresu”.

“Sęk w tym, że Kindle w Polsce to de facto egzotyka. O jego istnieniu wiedzą tylko ludzie obeznani z technologiami. Nie kupimy go w większości elektromarketów. Sieć księgarni nie wystawi go na postumencie pośrodku sklepu.”

No cóż – drugie “NIE”. Każdy, kto interesuje się nowoczesnym czytelnictwem, spotka się z Kindle. To jest nieuniknione. Co więcej, większość czytników, z których korzystają Polacy to właśnie czytniki tej marki. Zakupy? Wszyscy wiemy, że z niecierpliwością wyczekujemy kolejnych okazji na Kindle w niemieckim Amazonie, który też nie sprawia problemów polskim konsumentom w zakupach, oferując bezpośrednią wysyłkę do naszego kraju.

Niemniej jednak nie brakuje ich również w polskich sklepach internetowych. Ba, w kilku sieciach sklepów stacjonarnych z elektroniką, widziałem również wystawione czytniki tejże marki, między smartfonami i tabletami.

“Gdy przeciętny polski czytelnik zderza się z e-bookami, odbywa się to z reguły na czytnikach takich firm jak właśnie InkBook, Onyx czy PocketBook. I wcale się nie dziwię, że po takim doświadczeniu czytelnik odchodzi zrażony do książek elektronicznych, co skutkuje tym, że rok do roku wzrost popularności e-booków jest tak marginalny, że praktycznie nieistniejący.”

No i, kurczę, kolejne “NIE”… Łukasz skupia się na własnej opinii i swoich preferencjach czytelniczych. Czytniki jednak służą wielu ludziom, w tym między innymi seniorom i osobom, które mają problemy z nauką języków. Brak polskiego oprogramowania i brak fizycznych klawiszy, których sam jestem fanem, mogą być uciążliwe dla tej grupy osób. I takich przykładów możemy wymieniać bez końca. Ile osób, tyle opcji. Jeśli ktoś z kolei skorzysta pierwszy raz z wyżej wymienionych marek… nie ma porównania do Kindle. Nie oznacza to jednak, że będzie szczęśliwy z topornie działającego czytnika. Ale tutaj powtórzę raz jeszcze – na ten moment, a rok 2018 zbliża się już ku końcowi, na naszym rynku nie możemy mówić ani o braku wyboru, ani o braku świetnie funkcjonujących czytników.

“Przyjdzie Kindle i was zje”

Z tym nagłówkiem mogę się w pewnym stopniu zgodzić. To prawda, że działania promujące czytniki w Polsce nie są zbyt intensywne, a w większości skupiają się na działaniach internetowych. Jednym z koników Amazonu jest właśnie Kindle, przez co nie jestem zaskoczony obfitością działań mających na celu promocję tej marki. I spodziewam się, że równie bogate byłyby, gdyby Amazon w pełni wszedł na rynek polski – i wówczas rzeczywiście Kindle wysunąłby się na prowadzenie.
To znaczy…
…i wówczas Kindle mógłby nadal bezpiecznie utrzymywać wśród Polaków swoją złotą pozycję na podium.

Niemniej jednak mogę być w błędzie, bo już teraz – i nie dotyczy to jedynie Polaków – łatwo spotkać się z opiniami, że równie dobrze do czytania ebooków sprawdzają się tablety, a w ogóle to ebooków nie czytają dużo, bo książka musi być z papieru, który szeleści… Wydaje mi się, że to jest większy problem – że ludzie nie są do ebooków przekonani, jeszcze zanim poznają pojęcie “czytnik ebooków”. Bo książki elektroniczne są be, złe i niepotrzebne.

Otóż nie. I tutaj klasycznie wtrącę swój ulubiony argument, gdzie często powodem jest nieświadomość zagadnienia, jakim jest dostępność publikacji elektronicznych. I jest to często pomijany aspekt, kiedy promuje się czytanie w wersji 2.0 – osoby niedowidzące, niewidome, mające problemy ze skupieniem i nauką, również są odbiorcami tego rozwiązania. Możliwość zamiany tekstu na mowę, słowniki, konfiguracja czcionki i regulacja zintegrowanego, bezpiecznego dla oczu doświetlenia, pozwalają im odbierać swoje ulubione książki, podręczniki w sposób, który był dotychczas poza ich zasięgiem. A to jedynie kropla w morzu możliwości. Nie traktujmy zatem książek elektronicznych jako zwyczajny dodatek do książek papierowych, bo tak nie jest. To jest coś więcej.

Wracając jednak do polskiego rynku czytników. Nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym reklamy czytników w telewizji lub w formie oferty promocyjnej na bilbordzie, poruszając się po mieście. Niemniej jednak te urządzenia są poniekąd traktowane jako wspomniana wcześniej “egzotyka”. I dopóki to się nie zmieni i nie zaczniemy szerzej uświadamiać o istnieniu takiego dobrodziejstwa, dopóty czytniki nie będą popularne i nie przybiorą łatki “urządzenia dla każdego”. Jednak tutaj ponownie poruszamy kwestię samego czytelnictwa i przekonania do czytników, a nie słabej jakości urządzeń.

Wracając do artykułu:

“Podobnie rzecz się ma z PocketBook Touch Lux 4 – różni się on w tak niewielkim stopniu od PocketBooka Touch Lux 3, że naprawdę nie wiem, co dział R&D (jeśli firma w ogóle ma takowy) robił przez ostatnie dwa lata. Choć uczciwie przyznam, że gdyby pominąć usterki, to z nowej wersji dałoby się względnie wygodnie korzystać, pomimo tego, że również jej bardzo daleko do ideału”

Odświeżenie Touch Lux 3 mi na ten przykład bardzo odpowiada. Sam aktualnie korzystam z Touch Lux 4 i nie sprawia mi najmniejszego kłopotu. Różnic pomiędzy trójką, a czwórką nie jest zbyt wiele, ale nowe wzornictwo zdaje egzamin, bo pod względem jakościowym, seria Touch Lux tylko zyskała.

Swoją drogą, jak ma się to w odniesieniu do Kindle? Przecież Paperwhite też nie zapewniał wodotrysków z generacji na generację. Może i Paperwhite 4 wprowadził już więcej innowacji w stosunku do Paperwhite 3, jednak z kolei różnice między Paperwhite 2 i Paperwthie 3 były już niewielkie. Nie mówiąc o tym, że technologia regulacji barwy doświetlenia jest obecna na rynku już od kilku lat, a jednak Kindle nadal ją bagatelizuje. Zachowujmy obiektywizm, kiedy wytykamy błędy.

Przy okazji argumentacji, która nie do końca zgadza się z rzeczywistością, w oczy rzucił mi się jeszcze taki fragment:

“Jak się czyta e-booki? Na Kindle’ach (przynajmniej od Classica wzwyż) – płynnie, szybko, wygodnie, bez zjawiska ghostingu (czyli przenikania się treści po „zmianie strony”, typowa cecha wielu ekranów e-ink). Jak się przegląda bibliotekę na urządzeniu? Jeśli jest to Kindle, lista przewija się szybko, ekran odświeża niemal natychmiast, a w czytnikach z podświetleniem obcujemy z elektroniczną kartką równie białą, co ta prawdziwa.”

Błąd, czytałem wiele opinii osób zmartwionych jakością doświetlenia w Kindle. Inni producenci nie wygrywają tego wyścigu, niemniej jednak nie zgodzę się ze stwierdzeniem, jakoby PocketBooki i inkBOOKi znacząco odbiegały od jakości światła prezentowanego w Kindle. Kolejny błąd – nie zgodzę się również z całkowitym brakiem ghostinguKindle nie oferuje innych ekranów niż pozostali producenci. Stwierdzenie, że duch przeczytanych stronic nawiedza nas wszędzie, tylko nie na Kindle, jest zwyczajnym nadużyciem.

“A jak to wygląda na innych czytnikach niż Kindle? Dramatycznie. Odświeżanie stron trwa wielokrotnie dłużej niż na czytniku Amazonu. Nawet tak podstawowe zadanie, jak przewrócenie wirtualnej kartki, zajmuje dużo czasu, a w przypadku niektórych czytników skutkuje brzydkim migotaniem ekranu.”

Testowałem już trochę modeli i nie zauważyłem “wielokrotnie dłuższego” czasu odświeżania od tego, który oferuje Kindle. Wszędzie liczymy prędkość w milisekundach – i różnice również możemy zauważyć w tychże jednostkach. Nie mówimy tutaj o kilkusekundowym opóźnieniu, zatem stwierdzenie jest trochę nad wyraz. Osoby testujące urządzenia zwracają na to uwagę i często porównują je ze sobą, jednak przeciętny eCzytelnik nawet tego nie zauważy – zatem nie stawiałbym tutaj kolejnej bariery przed zakupem czytnika i to z takiego powodu.

I kolejny zarzut, który po prostu musiałem wytknąć:

“Ba, PocketBook Touch Lux 4 z reguły nie wie, czy chcę przewrócić kartę do przodu czy do tyłu korzystając z ekranu dotykowego, więc zdarza mu się robić to w sposób losowy.”

Niestety, tutaj wychodzi niewiedza Autora na temat funkcjonowania dotykowego ekranu na czytnikach PocketBook. Dotyk nie działa “w sposób losowy”, a wyświetlacz jest podzielony na odpowiednie sektory, gdzie każdy z nich odpowiada za odrębną funkcjonalność. Przesuwając palcem po ekranie nie mamy tego problemu, niemniej jednak “stukając” w ekran, zachowuje się on tak, jak został zaprogramowany. Wspomina o tym schemat z oficjalnego podręcznika użytkownika:

Aż wreszcie docieramy do:

“Czy naprawdę tak trudno jest zrobić dobry czytnik e-booków? Taki, który przede wszystkim będzie płynnie działał, będzie zintegrowany z księgarniami, żeby wygodnie pozyskiwać e-booki, który nie będzie próbą wpakowania zyliona niepotrzebnych funkcji do urządzenia, które ma służyć jednemu – czytaniu książek. Taki, który będzie jak Kindle Paperwhite – niedrogi, ale bezkompromisowy.”

A czy nie w ten sposób są właśnie robione czytniki? Dodatkowe aplikacje są opcjonalne, nikt na nas nie wymusza korzystania z nich. Co więcej, nikt nie nakazuje nam instalować zewnętrznych aplikacji, korzystając z androidowych dobrodziejstw. Szachy i sudoku na PocketBooku spróbowałem może raz czy dwa – z czystej ciekawości.

“Zintegrowany z księgarniami, żeby wygodnie pozyskiwać e-booki (…) który będzie jak Kindle Paperwhite”.

Voila! I tu z pomocą przychodzi funkcja Send-to-PocketBook, która jest odpowiednikiem amerykańskiego Send to Kindle.

Kolejnym, wartym uwagi serwisem jest znana w kraju, jak już i poza jego granicami usługa Legimi – również skrytykowana przez Łukasza w swoich innych artykułach. Oczywiście w dwóch artykułach odnosił się on do toporności działania i funkcjonowania aplikacji na czytnikach PocketBook. Owszem, intuicyjność aplikacji troszkę kuleje, ale sam korzystam od ponad roku i nie wyobrażam sobie teraz, aby mogło jej na czytniku zabraknąć. Nie mówiąc o tym, że – tutaj znowu przypomnę – to nie jest kwestia czytnika, a usługodawcy.

Jeśli zamierzamy korzystać z czytników jak z tabletów, nie możemy się dziwić, że nie spełniają one naszych wymagań. Niemniej jednak istotą czytników jest wspomniane przez Łukasza czytanie. I obecne na naszym rynku modele spełniają swoją rolę znakomicie. Począwszy od budżetu wynoszącego 300zł, jesteśmy w stanie z zadowalającym efektem zaopatrzyć się w urządzenie, na którym czytanie będzie sprawiało nam przyjemność.

Słowem podsumowania…

…smutny dla mnie jest fakt, że Spider’s Web, który na samym Facebooku liczy pięćdziesiąt tysięcy obserwujących, dzieli się takim artykułem. Artykułem, który trafia do obfitej grupy odbiorców – zarówno nowych, jak i stałych – którzy prawdopodobnie przez ton, w jakim został napisany, nie przekonają się do elektronicznego czytelnictwa. Jeszcze smutniejsze dla mnie jest to, że nie tylko ton jest niewłaściwy, ale poruszane w nim kwestie, no… też z prawdą nie mają za dużo wspólnego.

Zatem zmieniając nieco istotę oryginalnego tytułu, nazwałbym go raczej tak, jak zatytułowałem niniejszy wpis – “Nic dziwnego, że Polacy nie czytają e-booków, skoro w sieci pojawiają się takie artykuły”. Bo niestety stawianie tezy, która:

  • poparta jest pojedynczymi przykładami
  • mija się z prawdą
  • generalizuje
  • pojedyncze aspekty są poruszane pobieżnie
  • bazuje na “kruchej” argumentacji

nie poskutkuje niczym innym, jak postawieniem kolejnej bariery zakupowej osobom, które nie mogą zdecydować się na czytnik. Na naszym rynku znajdziemy całkiem sporą ofertę w naprawdę obfitym zakresie cenowym, gdzie każdy z nas znajdzie coś dla siebie. I wbrew temu co pisał Autor dziś poruszanego artykułu – nie jest źle, a Kindle nie jest naszą jedyną opcją.

Działań propagujących czytniki ebooków rzeczywiście nie spotyka się “u nas” za dużo. Nie są wykorzystywane wszystkie kanały promocji, dzięki czemu to zagadnienie mogłoby być popularniejsze. Ale na pewno nie jest to spowodowane tym, że na naszym rynku nie ma w czym wybierać.

Ze swojej strony na zakończenie dodam, abyście pamiętali o wiarygodnych i rzetelnych źródłach, które w polskiej blogosferze podchodzą do tematu czytników i ebooków z należytym doświadczeniem i obiektywizmem. Czerpanie wiedzy w dedykowanych zagadnieniu blogach i portalach jest korzystniejsze od wiedzy, którą dzielą się portale ogólnotematyczne. Warto zatem wspomnieć o:

Ministrowie finansów państw UE popierają niższy VAT na ebooki

Według najnowszych doniesień Reuters, w dniu dzisiejszym ministrowie finansów państw należących do Unii Europejskiej, zdecydowali się na obniżenie podatku VAT na ebooki i inne cyfrowe publikacje. Mają zostać dostosowane do wysokości podatku nakładanej na papierowe wersje książek i prasy.

Porozumienie ogłosił austriacki minister finansów, Hartwig Loeger, w trakcie debaty publicznej ministrów w Luksemburgu.

Decyzja ta pozwoli państwom członkowskim UE na stosowanie obniżonych, a nawet zerowych stawek VAT na publikacje elektroniczne.

 

Temat śledzę od ponad roku, o czym informowałem Was na bieżąco. Pomysł został przegłosowany w Parlamencie Europejskim, niemniej jednak sprawa ucichła w połowie zeszłego roku po tym, jak czesi wyrazili dezaprobatę w sprawie pomysłu obniżenia stawek. Ta decyzja jednak rozwiewa wszelkie wątpliwości i “zakłócenia” na drodze do przegłosowanej zmiany.

Jeśli chodzi o Polskę, dla przypomnienia dodam, że Robert na Świecie Czytników wspominał o tym, jakoby projekt ustawy został już poparty, jednak wstrzymywani byliśmy przez brak unijnej zgody.

Teraz, kiedy temat ruszył do przodu, pozostaje czekać na kolejny ruch z naszej strony.